Stare Koloseum

Minęło trochę czasu od Rytuału Przejścia, jakiemu poddał się młody Treupus. Pomimo odpoczynku i długiego przebywania w samotności, Saturn ciągle nie czuł się najlepiej. Przemawiała przez niego teraz chłodność, jeszcze większa niż ta jaka towarzyszyła mu przed rytuałem. Uzyskawszy tytuł Szrona, chłód lodu przeszył jego serce i umysł, zamrażając w nich wszelkie oznaki emocji. Kroczył teraz pustkowiem Lądu Ocalałych, kierując się w nieznaną mu stronę. W końcu poczuł jak pada na niego jakiś złowrogi cień, a kiedy podniósł łeb, na horyzoncie ukazało mu się koloseum. Zdawało się być opuszczone, zapomniane - trochę jak on. Chociaż nie targała nim ciekawość, zdecydował się do niego zbliżyć, chcąc zbadać to miejsce. Pozostawiał za sobą ślad z delikatnego szronu w miejscu jego łap.

@Driada

Driada mogła śmiało stwierdzić, że nie podobało jej się to miejsce. Ale w gruncie rzeczy chyba każde miejsce bez życia jej się nie podobało. Brak roślin, brak zwierząt. Choć same ruiny były choć trochę interesujące, skoro się do nich zbliżyła, prawda?
No i, oczywiście, znała aktualny cel istnienia tego miejsca. Było nieco zrujnowane, ale wciąż nadawało się do użytku. W każdym razie miała się o tym sama wkrótce przekonać, bo jednak nie przyszła tutaj tylko oglądać. Chyba. Zależało od tego, czy kogoś spotka.
Lewitowała z jakiś metr nad ziemią, sunąc przed siebie, aż w końcu ujrzała w oddali Treupsa. Jej Szósty Zmysł podpowiadał, że należał on do Domeny Ładu. Przez moment mu się przyglądała, aż w końcu "poszybowała" w jego stronę. Powoli.
- Nie jest tak opuszczone jak na to wygląda. - rzuciła, może trochę z przekąsem, zaraz lustrując nieprzychylnie wyglądającą budowlę spojrzeniem. Kolejny raz.

Był pogrążony w głębokiej zadumie, zostało mu tak po tym rytuale, który był dla niego sporym przeżyciem - chyba zbyt dużym jak dla niego. Nic więc dziwnego, że nie słyszał jak ktoś się tutaj zbliża. Kiedy doszły do jego uszu jakiś głos, niemalże podskoczył, chociaż oczywiście starał się trzymać fason. Zlustrował przybyłą tutaj Felinkadkę chłodnym, typowym dla niego, spojrzeniem.
- Witaj... Właściwie całe Zaświaty pustoszeją. Nie spodziewałem się takiego spotkania. - jego słowa były pozbawione emocji, no i znowu, jak to on - nie był łaskawy się przedstawić, ale jego towarzyszka także tego jeszcze nie zrobiła. Saturn jednak taki już był.

Przyglądała się Treupusowi przez krótki moment.
- A ja możliwe, że się spodziewałam. - rzuciła lekko z całkiem tajemniczym uśmiechem malującym się na jej pysku, ale nie rozwinęła tej myśli.
Prawdą jednak było to, że skoro znała aktualne przeznaczenie tego miejsca, to mogła się domyślać, że jest szansa na to, że tutaj kogoś spotka.
Jej postawa była całkiem-całkiem luźna. Gdyby natknęła się na wilka w lesie to zapewne byłaby inaczej nastawiona - zwłaszcza, że to był Szron! A przynajmniej na to wyglądało - lodowa aura Królów i Królowych Śniegów była silniejsza od tej Szronów.
Choć Domena Ładu na jej "Liście Nastawienia" znajdowała się na drugim miejscu, zaraz za jej własną Domeną. Na Domenę Zniszczenia nieco się krzywiła, czy to wykrzywiała pyszczek, czy to tylko mentalnie, ale wiedziała, że także byli częścią tego balansu stworzonego przez Radę Równowagi. Za to Domena Pustki... tych tolerowała tylko dlatego, że musiała.
- To miejsce służy teraz Strażnikom Równowagi do doskonalenia swoich umiejętności. - oznajmiła, obrzucając przeciągłym spojrzeniem budowlę. Po tym zwróciła głowę w stronę większego od niej Ducha Natury. - Moje imię to Driada. Może zechciałbyś poćwiczyć?

Słowa nieznajomej nieco co zaskoczyły, gdyż Saturn nie był na czasie - mało z kim rozmawiał, toteż nie miał od kogo dowiedzieć się o tym miejscu. Jego wycofany charakter sprawiał, że był bardzo odsunięty od społeczeństwa, zwłaszcza, że to wśród Strażników było raczej bardzo luźne.
- Moje imię to Saturn. Nigdy nie walczyłem na poważnie, więc będzie to mój debiut. - odparł kiedy Driada się przedstawiła. Właściwie nie wiedział za bardzo w jaki sposób przebiegają takie walki, czy trzeba było ustalać jakieś zasady? No i chyba nie miała ona być na śmierć i życie? Miał sporo pytań, ale nie zapytał o ani jedna rzecz, to nie było w jego stylu.

- A ja nigdy nie walczyłam w Koloseum. - odparła i posłała Treupusowi lekki, zadziorny uśmieszek, gdy dodała: - Za to gdzie indziej owszem. Wiele razy. - zrobiła krótką pauzę. - Gdy ktoś miał czelność udać się do lasu w... dość niszczycielskich celach. - wyjaśniła już z poważnym wyrazem pyszczka i machnęła zamaszyście ogonem. Zaraz jednak z powrotem się rozluźniła.
- Myślę, że trening może zrobić dobrze i tobie i mi. Możemy się trochę poobijać, ale... - Zastrzygła uszami. - ...gdybyśmy za bardzo się poturbowali to na niewiele przydalibyśmy się Radzie. - Dała mu znać, jakby próbowała rozwiać jego obawy. Skoro miała to być jego pierwsza poważniejsza walka, to jakoś chciała oświadczyć, że nie będzie mordowania.

Chociaż nigdy nie przepadał za "aktywnościami społecznymi" to jednak możliwość pojedynkowania się bardzo mu się spodobała. Słysząc jej słowa mówiące o tym, żeby się nie pozabijali niczym dawni gladiatorzy, kiwnął jedynie łbem na potwierdzenie. Po chwili jednak rozejrzał się nieco wokół, jakby zmieszany. - Trzeba wykonać jakąś ceremonię czy po prostu bez wstępu rozpoczynamy? - cóż, pytanie może błahe, ale nie dla niego - wszak jego wiedza w sferach społecznych była mocno ograniczona, poza tym Rada ma czasem dziwne odchyły i lubią jak wszystko jest ceremonialne.

Driada uniosła nieco swoje... łuki brwiowe na pytanie Saturna, a następnie zaśmiała się dźwięcznie.
- Nie mam pojęcia, jak oficjalne to ma być, ale... - Odchrząknęła cicho. - Treupusie z Domeny Ładu, wyzywam cię na pojedynek, na walkę treningową. - Rzekła niemalże uroczystym tonem, choć jej wąsiki poruszyły się, zdradzając jej rozbawienie. Następnie wzruszyła barkami i... pewnie oczekiwała równie "oficjalnego" potwierdzenia, skoro już się w to bawili.