Lazurowa grota Vera

Chwilę zajęło mu szukanie wejścia do groty, ale ostatecznie do tego dotarł. Z niewiarygodną ostrożnością trzymał zdobyte zioła, podczas gdy drugą łapą opierał się o kamienie i ściany, wlatując z góry do legowiska. Rozejrzał się, wypuszczając dym przez nos. Wypatrywał jakiegoś włamywacza, istoty, czegokolwiek.. czego tu nie powinno być.
Nic ani nikogo jednak nie dostrzegł, toteż spokojnie wleciał i wylądował na jednej z większych półek. W najbliższej wnęce położył zebrane zioła, żeby nie leżały byle gdzie i się nie walały po okolicy, a i chciał zapamiętać to miejsce jako składzik. Zaraz po tym poleciał niżej, ocierając pazurami o kamienie, jakby chcąc je naostrzyć i naznaczyć ścianę. Zaraz najpewniej poleci dalej.

Naostrzył pazury, po czym jeszcze dorobił osmoleń swoim ogniem, i ruszył w kierunku wyjścia. Miał wielkie plany, toteż niczym strzała wyleciał ze swojej groty.

// z/t

Nie przyleciał z taką gracją ani pędem jakim odleciał. Nie ma co, tamten Raptor dał mu wyjątkowo w kość. I skoro już o kościach mowa, to nawet jedną wygrał! Zawsze się do czegoś przyda. Sapnął z bólu, ociężale wlatując do groty i machinalnie skierował się ku swojej półce sypialnej. Wprawdzie to tylko kamienie i ziemia, ale lepsze to niż nic.
Legł na brzuchu, mrucząc coś pod nosem i dając swoim obolałym plecom odpocząć. Oczywiście, że będzie musiał poszukać kogoś, kto mu to wszystko jakoś opatrzy.. wprawdzie miał te zioła czy coś, ale przecież tam sobie nie dosięgnie.

No dajcie spokój, przecież nie będzie tak długo tutaj leżeć. Szczególnie, że jeszcze mu się w takiej pozycji rany zasklepią i będzie boleć jeszcze bardziej jak się poruszy. Mruknął coś pod nosem, wypuszczając kłęby dymu i poruszył się, krzywiąc przy okazji z bólu. Cholerny Raptor, nie ma co.
Chcąc czy nie, poruszył skrzydłami i podleciał do półki z przedmiotami, biorąc ostrożnie w łapy mniszek oraz pokrzywę. On za bardzo nie wiedział, jak się tym posługiwać, ale może niedaleko będzie jakiś zielarz albo druid i mu pomoże. Znaczy.. będzie wtedy musiał od początku zbierać rośliny na amulet, ale lepsze to niż jakaś infekcja w ranach.. czy coś.
Ustabilizował swoją pozycję i z prędkością żółwia lądowego wyleciał ze swojego legowiska.

// z/t

//dzieje się to przed wyprawą po jaja Feniksów, bo zapomniałem napisać wcześniej ._. //

Wleciał do groty, trzymając kolejne zdobyte surowce. Kolejne rośliny.. albo raczej roślino podobne. Już nie lecznicze, ale równie przydatne.. chyba. Odłożył je jednak na specjalnej półce na przedmioty, na której były już diamenty i nawet kość. Kamienie szlachetne jednak przykuły bardziej jego uwagę, uśmiechając się szeroko na ich widok i nawet biorąc je w łapy! No nie odmówi im uwagi, nie ma co. Zresztą, może sobie pozwolić na chwilę odpoczynku.